Środa, 13 lipca 2011
Kategoria Wyprawy, 100-200 km
Lubelszczyzna dzień 2.
Wstałem o godzinie 9 rano. Zagotowałem wodę na zupkę. Zacząłem zwijać biwak. Zauważyłem gościa z rowerkiem, który przedzierał się przez las, ale chyba nie widział mojego namiotu. Wyjechałem z miejscówki o 10, nie chciałem wracać się do drogi przy torach i postanowiłem jechać lasem. Mniej więcej orientując się jak jechać zacząłem przedzierać się przez zarośla starą ścieżką. Wyjechałem trochę nie tak jak myślałem że wyjadę, bowiem wyjechałem w Wólce Gołębskiej. Nadrobiłem jakieś 4 km. Do Puław dojechałem dość szybko, przejechałem to miasto bez zatrzymania i dojechałem do Biedronki w Bochotnicy gdzie zrobiłem zakupy. Dalej zaczął się ciężki etap tego dnia: dużo wzniesień i jazda pod wiatr. Kilkakrotnie w drodze do Nałęczowa stawałem na krótki odpoczynek. W Nałęczowie zatrzymałem się w parku zdrojowym. Jednak długo tam nie siedziałem, ruszyłem dalej w drogę na Lublin. Postoje ograniczały się na kilkuminutowe przerwy na dolanie napoju do bidonu. Przed Lublinem było kilka podjazdów, jednak zdołałem je pokonać. Dojechałem do Lublina. Zobaczyłem trolejbusy. Pojechałem na starówkę. Ludzi cała masa, rowerem ciężko się jedzie. Uciekam stąd. Trochę się w tym Lublinie pogubiłem. Zauważyłem znak do McDonald's gdzie się udałem. Zjadłem porządny obiad i ruszyłem drogą krajową 82 na Łęczną. Jednak droga ta mnie bardzo rozczarowała. Ruch ogromny, jak pod Warszawą, ludzie trąbią, spychają. Do tego ciągle pod górę. Tędy się nie da jechać. Zatrzymuję się na przystanku autobusowym i wyciągam mapę. Odbijam na Świdnik Duży. Ruch mniejszy, asfalt nie jest taki zły... Dojechałem do tego Świdnika Dużego i zgodnie z kierunkowskazem pojechałem na Świdnik, by po dojeździe do lotniska odbić w lewo na Mełgiew... Ale. No właśnie. Lotnisko jest w przebudowie, droga zamknięta. Lipa. Trzeba jechać naokoło przez Świdnik. Więc jadę. Droga fajna, z poboczem. Dojechałem do Świdnika i tam się trochę zagubiłem. Trafiłem do jakiejś obskurnej dzielnicy przemysłowej. Droga prowadziła w pole. Cholera miałem problem. Pamiętałem, że za Świdnikiem Dużym jest las. Więc postanowiłem się tam wrócić aby znaleźć miejscówkę w tym lesie. Pojechałem kawałek troszkę inną drogą, tak dla odmiany. Dojechałem do lasu i co zastałem - ziemia w lesie nasiąknięta wodą. Skręcam w jedną ścieżkę - lipa, kilometr dalej - to samo. Nie dobrze... Godzina 19 a ja nie mam noclegu... Wyjechałem z lasu i wyciągam mapę. Wiocha nazywa się Janowice. Stąd wiedzie droga do Łęcznej. 14 km. No to jedziem, może po drodze coś się znajdzie... Niestety było to marzenie ściętej głowy. Wszędzie domki. Kawałek lasu i w nim domek... Dojeżdżam do Łęcznej przed 21. wg. mapy powinno tu być schronisko młodzieżowe czynne sezonowo. Szukam go i szukam ale nie ma. W końcu robi się ciemno, jadę na komisariat zapytać, gdzie to schronisko jest. Na Policji dowiaduję się, że żadnego schroniska nie ma. Natomiast jest hotel - 3 gwiazdki. Nie, nie, to nie na mój budżet. Włączam lampkę i jadę DK82 na Włodawę. Szukam noclegu na polach. Pierwszy strzał - pudło. Trochę drzewek ale wśród nich domek. Potem staję przy polu z wysoką trawą. Miała jakieś półtora metra, skubana. Widzę drzewka. Nic nie jedzie - wbijam. Dociągnąłem rower do tych drzewek - elegancko. Zostaję. Godzina była jakoś po 22:30. Ciemnica. Na szczęście księżyc w pełni więc namiot rozłożyć nie problem. Rower przypinam do drzewa i... Dobranoc.
Zdjęcia
Zdjęcia
- DST 120.00km
- Teren 4.00km
- Czas 09:00
- VAVG 13.33km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Kross
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!